piątek, 29 marca 2013

7. NIALL



*Niall*
 -Jestem beznadziejny, stary. Od ponad miesiąca nie potrafię napisać żadnej piosenki. - skarżyłem się Liamowi, który widząc na próbie, że coś mnie gnębi zabrał mnie na piwo. Znał mnie najlepiej z całego boysbandu. Doskonale wiedział kiedy coś mnie trapi. Więc pewnie zauważył, że nie jestem już szczęśliwy tak jak kiedyś stojąc na scenie. - Sam nie wiem czym to jest spowodowane. Kiedyś nie miałem z tym problemu. Ostatnio po prostu mam wrażenie, że to całe zamieszanie wokół nas niszczy mnie na jakiś sposób. Odbiera mi coś, co ma dla mnie największe znaczenie. - upiłem łyk drinka. 
-Nie chcę nic mówić, ale napisałeś 3/4 piosenek na nasz najnowszy album. I nie są one beznadziejne, bo okryły się podwójną platyną. - powiedział Liam. 
-Nie rozumiesz... - westchnąłem. - Tu nie o to chodzi. - tłumaczyłem. - Piszę to dla wytwórni, nie dla siebie, czy dla fanów. Nie odnajduję już w tym ukojenia, czy oczyszczenia. Piszę to czego żąda ode mnie menadżer, nic więcej. Czuję, że nie jestem szczery z samym sobą, nie wspominając już o fanach. Nie jestem sobą. Nie mogę tak dłużej. Nie mogę robić tego fanom. Przecież oni pokochali nas za to, że mimo tego co się wokół nas dzieje, jesteśmy prawdziwi, jesteśmy sobą. - posmutniałem. 
-Każdy chyba ma gorszą chwilę. Po prostu nie możesz się poddać. Walcz i udowodnij sam sobie, że nadal jesteś tym, kim zawsze chciałeś być i dobrze się z tym czujesz. - radził Liam. - Nic na siłę, poczekaj. Natchnienie przyjdzie z czasem. - dodał. 
-Wiesz jak jest mi ciężko? Zazwyczaj tego nie było po mnie widać, bo wyrzucałem wszystko z siebie i pisałem. Teraz nie jestem sobą. Przepełniony emocjami wyżywam się na innych. Może, może po prostu 1D to nie moje miejsce? Może powinienem odsunąć się w cień. Przez moje humorki cierpi cały zespół. Nie mogę sobie pozwolić, by sytuacja z pobiciem dziennikarza się powtórzyła. - tłumaczyłem. 
-Nie miałem takiej sytuacji, więc nie do końca potrafię postawić się na Twoim miejscu. Nie mam zamiaru też Cię oceniać. Ale wiem jedno. One Direction bez Ciebie to już nie One Direction. Dobrze o tym wiesz! Tu nie chodzi o samą karierę i przyszłość zespołu, ale o naszą przyjaźń. Nie możemy pozwolić jej zginąć w tym zgiełku sławy. Musimy być silni dla siebie nawzajem. Dlatego tu jestem i nie pozwolę Ci popełnić błędu, które znając Ciebie będziesz żałował do końca życia. Musisz być silny. Jesteś Niall Horan, a to wiele znaczy!  
-Dzięki Liam. Jesteś prawdziwym przyjacielem. - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. 
-Nie ma sprawy. Spróbuję jutro pogadać z wytwórnią o tej całej sytuacji. Nie zaszkodzi spróbować. - powiedział klepiąc mnie po ramieniu. 
-Nie myśl, że to coś da. - odpowiedziałem z ironią. 
-Nie mamy nic do stracenia, więc spróbuję! - rzucił stanowczo Liam. - Przepraszam Cię, ale muszę się już zbierać, bo umówiłem się z Danielle. Podrzucić Cię gdzieś? - zapytał. 
-Nie, wrócę metrem. Przyda mi się spacer. Ale dzięki. Miłego wieczoru. - pożegnałem się. 
Opuściłem lokal i skierowałem się w stronę metra. Przez całą drogę biłem się z własnymi myślami. Często wątpiłem w siebie. Byłem najmniej pewny siebie z 1D. Na mój sukces musiałem ciężko pracować, z resztą tak jak pozostali. Ale ja...ja po prostu zawsze gardziłem sławnymi osobami, które zmieniały się pod wpływem sławy. Przez takie coś straciłem przyjaciela, więc było dla mnie ważne, by być prawdziwym w tym co robię. Potrzebowałem tylko natchnienia. Szedłem peronem ze spuszczoną głową. W duszy modliłem się aby nie spotkać żadnego fana. Nie chciałem, żeby widzieli mnie w takim stanie, więc dla bezpieczeństwa założyłem kaptur. Sprawdziłem odjazd mojego pociągu i usiadłem na schodach. Nagle usłyszałem jakieś brzdąkanie na gitarze. Odwróciłem się, a za mną, kilka stopni wyżej siedziała dziewczyna z czapką na głowie. Gdy już nastroiła gitarę zaczęła śpiewać.   
Przez całe życie bałam się, uwolnić głos... Dać usłyszeć światu co, od zawsze w sercu mam, ale nadszedł dziś moich marzeń czas, aby spełniać je... Już czas, pokazać Wam, pokazać Wam...  Właśnie dziś, Oto ja ! Jestem pewna że już najwyższy czas by, marzeniom dać spełnić się... Teraz wiem czego chcę, dosyć życia tylko snem Nic nie może już zatrzymać mnie... Oto Ja... 
Gdy skończyła czułem jak łzy napływają mi do oczu. Jej muzyka przypomniała mi jakie kiedyś lubiłem pisać piosenki. Śpiewała całą sobą, to było widać. I chyba to najbardziej mi się spodobało. Uświadomiłem sobie, że to nie z wytwórnią jest coś nie tak, ale ze mną. Obwiniałem wszystkich do okoła mimo, że to ja byłem problemem. Zmieniłem podejście do mojej pasji. 
*[T.I]* 
Wreszcie się odważyłam zaśpiewać coś publicznie. Przez wiele lat dusiłam w sobie moje emocje, a przez nieśmiałość zmarnowałam kilka naprawdę cudownych okazji, by pokazać się światu. Musiałam się przełamać. Nie miałam nic do stracenia. Jako miejsce mojego występu wybrałam metro, bo tam zawsze jest ruch. Poza tym moi znajomi nie uznają tego środku transportu, więc nie musiałam się obawiać o to, że któreś z nich tam będzie. W sumie egoistycznie wybrałam to miejsce, zależało mi tylko na tym aby się przełamać. Nie chciałam, by ktokolwiek zwrócił na mnie uwagę. Potrzebowałam sobie udowodnić, że potrafię walczyć i że nieśmiałe dziewczyny też potrafią nieźle zawojować rynkiem muzycznym. Pierwsze słowa piosenki z trudem przeszły mi przez gardło. Jednak nie chciałam przerwać. Zamknęłam oczy i zaśpiewałam. Całą sobą, wyrzuciłam z siebie wszystko, poczułam ulgę. Gdy skończyłam i otworzyłam oczy zobaczyłam blondyna, który siedział kilka stopni niżej i gapił się na mnie. Trochę się wystraszyłam, więc szybko zabrałam swoje rzeczy i poszłam na swój pociąg. Pech chciał, że oboje czekaliśmy na ten sam pociąg. Blondyn nie odrywał ode mnie wzroku, patrzył na mnie jak na anioła. Na jego twarzy malowała się radość, pomieszana ze wzruszeniem.  
*Niall* 
Odnalazłem swoją muzę, w dodatku jest taka piękna. Dzięki niej wiem, co zmienić w sobie, żebym był szczęśliwy. Wiem co pisać, odnalazłem w niej wenę. Nie mogłem sobie pozwolić, aby za kilka minut zniknęła z mojego życia. Musiałem do niej podejść. Inaczej będę żałował do końca życia. Zrobiłem krok w jej stronę, ale się zatrzymałem. ''Co ja jej powiem? Cześć, jestem Niall. Bardzo podobało mi się jak śpiewałaś.'' - myślałem. Od razu skarciłem się za ten pomysł. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk nadjeżdżającego pociągu. Zerknąłem na nią, by zobaczyć którym wejściem będzie wsiadać i podbiegłem za nią. Przez całą podróż obserwowałem ją z uwagą. Sposób w jaki odgarniała włosy szczególnie utkwił mi w pamięci. Gdy podniosła się z siedzenia i skierowała w stronę drzwi, postanowiłem wysiąść razem z nią i zagadać. Trudno, raz kozie śmierć. Po opuszczeniu pociągu ruszyła dość szybkich krokiem przed siebie. Zrobiłem to, podbiegłem do niej i łapiąc za nadgarstek odwróciłem ją w moją stronę. Chyba ją przestraszyłem, bo w celu obrony uderzyła mnie gitarą w czułe miejsce. Zwijając się z bólu opadłem na ziemie.  
*[T.I]*  
-Co ja najlepszego narobiłam? - krzyczałam widząc wijającego się z bólu blondyna. Szybko uklękłam obok niego. - Wszystko w porządku? Przepraszam, ja nie chciałam. Ja po prostu się wystraszyłam. - tłamaczyłam się.  
-Nic mi nie jest. - odpowiedział z czarującym uśmiechem. 
-Chodź, pomogę Ci chociaż wstać. - zaproponowałam i łapiąc chłopaka pod rękę wstaliśmy z ziemi. -Muszę Cię o coś zapytać... - dodałam, gdy już się ogarnął. - Dlaczego tak mi się przyglądałeś? - dodałam, lekko się rumieniąc. 
-Bardzo spodobała mi się Twoja piosenka, ta w jaki sposób ją zaśpiewałaś. Uświadomiło mi to jaką muzykę, kiedyś lubiłem grać. - powiedział blondyn. 
-Kiedyś? - zapytałam zdezorientowana. 
-A no tak, wybacz. Nie przedstawiłem się. Jestem Niall Horan. - rzekł z dumą. 
-Co?! Boże uwielbiam piosenki, które napisałeś. Naprawdę są czadowe. - przerwałam mu. - Ale nadal nie rozumiem, dlaczego użyłeś słowa 'kiedyś'. - dodałam po chwili. 
-Dużo by opowiadać. Mam ostatnio małe problemy. Nie czułem się dobrze z muzyką, którą grałem. Ale dzięki Tobie przypomniałem sobie jak to jest być muzyką i śpiewać całym sobą. Dodatkowow głowie mam już stos pomysłów na nowe piosenki.  - odpowiedział patrząc mi głęboko w oczy. 
-Cieszę się, że mogłam pomóc. Niestety robi się już późno i muszę iść. Jeszcze raz przepraszam Cię za to całe zajśćie, nie chciałam Cię skrzywdzić. - powiedziałam. 
-Czy spotkamy się jeszcze kiedyś? - zapytał z nadzieją, a ja na chwile zatopiłam się w jego niebieskich tęczówkach. 
-Wierzę, że tak. A by pomóc przeznaczeniu to mó numer telefonu, zadzwoń. - wypaliłam, po czym się dość mocno zaczerwieniłam. - To ja lecę, na razie Niall. - pożegnałam się, by uniknąć kolejnej kompromitacji. 
-Poczekaj. - usłyszałam blondyna. - Nie powiedziałaś mi jak masz na imię, a chcę wiedzieć komu zawdzięczam powrót weny. - zażartował. - Nie no tak na poważnie. Bardzo chciałbym się spotkać z Tobą jeszcze nie jeden raz. - powiedział nieśmiało. 
-[T.I] i też bardzo zależy mi na kolejnym spotkaniu z Tobą. Obiecuję zostawić gitarę w domu, dla bezpiczeństwa. - dodałam, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem. - Do zobaczenia Niall. - powiedziałam i ucałowałam blondyna w policzek. 
-Trzymaj się [T.I]. Zadzwonię jutro. - pomachał mi na pożegnanie i odszedł.

by N.

2 komentarze: