poniedziałek, 25 marca 2013

6. ZAYN

To tak, jakbyś krzyczał, ale nikt nie usłyszy. Czujesz się prawie zawstydzony, że ktoś może znaczyć dla ciebie tak wiele, że bez niego czujesz się nikim. Nikt nigdy nie zrozumie, jak bardzo to boli. Czujesz się beznadziejnie, jakby nic nie mogło cię uratować. A kiedy to się kończy i odchodzi, niemal pragniesz aby te wszystkie złe rzeczy wróciły, a zatem możesz mieć też dobre. 

*5 miesięcy wcześniej* 

Wstałem jak zwykle koło południa. Dzisiaj razem z chłopakami z zespołu mieliśmy wolne, taki bonus od menadżera za dobrze wykonywaną pracę. Reszta zespołu postanowiła wykorzystać ten dzień na spotkanie ze swoimi rodzinami. Ja jednak z racji, że w ubiegłym tygodniu odwiedziła mnie mama z siostrami zdecydowałem się zostać w domu i spotkać się ze starym kumplem - Josh'em. Zadzwoniłem do niego zaraz po tym jak zjadłem śniadanie, a w sumie może powinienem już to nazwać obiadem? 
-No cześć stary, masz jakieś plany na dzisiejsze popołudnie? - zapytałem, gdy tylko odebrał. 
-Siema, właśnie miałem do Ciebie dzwonić. Nie mam żadnych planów. - odpowiedział Josh. 
-To świetnie się składa. Co powiesz na siłownie, a potem skoczymy na jakiegoś browara? - zaproponowałem. 
-Mi pasuje. O której i gdzie się spotkamy? - zapytał. 
-Wpadnę po Ciebie za godzinę. Do zobaczenia. - pożegnałem się. 
-Spoko, pa. - odpowiedział Josh i się rozłączył. 
Postąpiłem według planu. Spakowałem rzeczy na siłownię i wyszedłem z domu. O ustalonej godzinie byłem pod domem Josh'a, który czekał już na mnie przed drzwiami. Przywitaliśmy i skierowaliśmy się w stronę siłowni. Po drodze rozmawialiśmy, starając się nadrobić zaległości. Opowiedziałem mu o trasie koncertowej, którą niedawno rozpoczęliśmy, a on mi o dostaniu się na wymarzone studia i nowej dziewczynie. Oboje byliśmy na tyle pochłonięci rozmową, że nie zauważyliśmy, że doszliśmy już na miejsce. Weszliśmy do środka i zakupiliśmy karnety. Następnie poszliśmy do szatni i przebraliśmy się w odpowiednie ciuchy. Zabrałem napój energetyczny i razm z Josh'em opuściłem pomieszczenie. Gdy weszliśmy na główną sale siłowni, gdzie znajdowały się przeróżne sprzęty do ćwiczeń zmierzyłem wszystkich ludzi wzrokiem. Chciałem wiedzieć czy mam spodziewać się jakiegoś nalotu fanów. Na szczęście na sali było kilku starszych mężczyzn, którzy nie wyglądali na Directioners'ów. Była tam też jedna dziewczyna, która miała słuchawki na uszach. Wyglądała na strasznie zdenerwowaną, a patrząc na jej szybkość wykonywanych ćwiczeń chciała coś odreagować. Spokojnym krokiem razem z Josh'em skierowaliśmy się na orbiterki. Na początek nie chcieliśmy brać się od razu za podnoszenie ciężarków. Cały czas patrzyłem na tą dziewczynę. Przykuwała moją uwagę, sam nie wiem czym. 
-Gorąca jest co? - wyrwał mnie z rozmyślań Josh. 
-Nie wiem o czym mówisz. - odpowiedziałem obojętnie. 
-Dobrze wiesz. Ale ona chyba nie jest z tych pierwszych lepszych co polecą na Twoje nazwisko, lub kasę. Myślę, że nie jesteś w jej typie. Nie masz szans. - kpił Josh.  
-Jesteś tego taki pewien? - zapytałem z cwaniacką miną. 
-Nigdy niczego nie byłem bardziej pewien. - żartował. 
-Stary, jestem Zayn Malik. Żadna mi nie odmówi. - powiedziałem dumnie. 
-Czyli co zakład? O 20 euro? - zasugerował Josh. 
-Stoi. - powiedziałem podając mu rękę. - Patrz jak przegrywasz. - zaśmiałem się i ruszyłem w stronę nieznajomej. 
Z każdym kolejnym krokiem stawałem się coraz mniej pewny siebie. Jednak chęć udowodnienia wszystkim, że mogę wszystko wzięła górę i nie zawahałem się do niej odezwać. 
-Przepraszam, jestem Zayn. Mógłbym się dołączyć? - zapytałem robiąc krok w stronę bieżni znajdującej się zaraz obok niej.  
-Jasne. - powiedziała z delikatnym uśmiechem, który dla mnie był czarujący. 
-A Ty zdradzisz mi swoje imię? - zapytałem uwodzicielsko, przerywając tym samym kilkuminutową ciszę. 
-[T.I] - odpowiedziała obojętnie, czym nie ukrywam, zbiła mnie z tropu. 
-Miło mi Cię poznać. Masz bardzo ładne oczy. - zastosowałem swój niezawodny sposób na podryw. 
-Dziękuję, Ty też. - powiedziała rumieniąc się.  
-Bardzo chciałbym Cię poznać. - zacząłem udając nieśmiałego. - Może dałabyś się zaprosić na koktajl po siłowni? - zaproponowałem. 
-Myślałam, że jesteś z kumplem. - powiedziała wskazując palcem na ćwiczącego Josh'a. 
-Spostrzegawcza jesteś. Jestem, ale po siłowni on idzie do swojej dziewczyny. - skłamałem. - Więc co powiesz na koktajl? 
-Wolałabym coś mocniejszego. - posmutniała. 
-Niech będzie. Wracam teraz do kumpla, ale spotkajmy się za 30 minut przed wejściem na siłownie, okej? - zapytałem. 
-Dobra. - powiedziała i włożyła słuchawki do uszów, a ja z podniesioną głową udałem się w stronę mojego przyjaciela. 
-Stary, nie chcę Cię martwić, ale jesteś w plecy 20 euro. - zakpiłem z Josh'a klepiąc go po ramieniu.  
-Dawno nie widziałem Cię tak pewnego. - odpowiedział lekko zmartwiony. 
-Stary Zayn Malik powrócił. - powiedziałem. - Umówiłem się z nią za 30 minut, więc nie będziesz miał nic przeciwko jak przełożymy nasze piwo na kiedy indziej, co? - zapytałem. 
-Jasne. Innym razem. - odpowiedział z ironią, ale nie zamierzałem się nim przejmować jedynie na czym mi zależało to, aby wygrać zakład. - Tylko się nie zakochaj w niej. - dodał Josh. 
-To mi na pewno nie grozi. - wybuchnąłem śmiechem. 
W sumie nie chciałem wygrać dla tych 20 euro. Chciałem wygrać dla siebie. Udowodnić samemu sobie, że nadal jestem zajebisty i nikt mi nie może podskoczyć. Gdy upłynęło 30 minut pożegnałem się z przyjacielem i poszedłem się przebrać do szatni. Nie chciałem żeby czekała na mnie zbyt długo. Z wywieszonym językiem wybiegłem przed budynek. Stała tam z torbą na ramieniu. Wiatr bawił się jej brązowymi długimi włosami. Podszedłem do niej. 
-Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. Gotowa? - zapytałam robiąc czarujący uśmiech. 
-Tak. - odwzajemniła uśmiech. 
Poszliśmy do mojego ulubionego klubu. Zauważyłem, że [T.I] była trochę nieobecna. Coś ją trapiło. Gdy zajęliśmy miejsce w lokalu zamówiliśmy najmocniejsze drinki jakie znaleźliśmy w menu. Gdy [T.I] wlewała w siebie kolejne litry alkoholu uświadomiłem sobie, że chcę się upić, o czymś zapomnieć, oderwać się od problemów. Mimo, że to był świetny moment na wykorzystanie sytuacji, nie mogłem tego tak po prostu zrobić. Wierz lub nie, ale nie jestem aż takim egoistą. Koło 1 w nocy zamówiłem taksówkę i odwiozłem [T.I] do domu. Na szczęście była na tyle świadoma, by podać mi dobry adres. Gdy spała mi na kolanach w taksówce wziąłem jej telefon i wysłałem sms'a do jej brata. Zorientowałem się po nazwie, że jest jej rodzeństwem. Sekretnie też wpisałem jej swój numer telefonu i ustawiłem przypomnienie na jutro godzinę 16:30 żeby do mnie zadzwoniła. Gdy dojechaliśmy na miejsce odprowadziłem ją do drzwi, w których stał jej brat. Podziękował mi i wróciłem do auta. Przez całą drogę do domu myślałem tylko o [T.I]. Sam nie wiem czemu. Nie zastawiając się dłużej nad tym gdy tylko wszedłem do domu, od razu skierowałem się do swojego pokoju i położyłem się spać. Następnego dnia z samego rana obudzili mnie chłopcy. Zjadłem z nimi śniadanie i poszliśmy do studia nagrywać materiał na nową płytę. Byłem trochę nieobecny, a to przez mój sen. Śniła mi się [T.I], a gdy tylko zamykałem oczy widziałem jej piękny uśmiech. Koło godziny 17.00 zacząłem się stresować, że do mnie nie zadzwoni, a sam nie miałem jej numeru. Postanowiłem wyłączyć na chwile emocje i zatraciłem się w muzyce. Wyłączyłem też telefon, bo menadżer nie lubił gdy ktoś nam przeszkadzał. Po kilku godzinach napiętych prób wróciliśmy do domu. Gdy byłem już w swoim pokoju włączyłem telefon. Na wyświetlaczu ujrzałem 2 nowe wiadomości. Bez wahania otworzyłem pierwszą z nich. Była od Josh'a: ,,No i jak? Poddałeś się już, czy jeszcze udajesz twardziela?'' Zdenerwowałem się. Odczytałem drugiego sms'a od nieznanego numeru: Dziękuję za wczorajsze towarzystwo i przepraszam za moje zachowanie. Chciałabym Ci się jakoś zrewanżować, ale nie wiem czy masz na to ochotę. Zadzwoń, [T.I].'' Bez wahania wykręciłem jej numer. Umówiliśmy się na wieczór. Mimo że byłem wykończony, nie mogłem zmarnować takiej okazji. Zabrałem ją na spacer. Nie sądziłem, że potrafię być taki romantyczny. Skłamałbym, gdybym powiedział że nie miałem przyjemności ze spotkania z nią. Rozmawialiśmy dużo, głównie to ona opowiadała mi o sobie. Ja za bardzo nie chciałem zagłębiać się w szczegóły o mnie. Lecz ona nie dawała za wygraną. -A Ty czym się zajmujesz? - zapytała zaciekawiona. 
-Nie kojarzysz mnie? Z telewizji, z prasy?- odparłem ze zdziwieniem. - Myślałem, że to dlatego się ze mną chcesz spotkać. - dodałem. 
-Nie kojarzę, a powinnam? - powiedziała zdezorientowana. 
-Yhm, więc...Jestem Zayn Malik z zespołu One Direction. - odpowiedziałem z dumą. 
-A, no tak. Coś słyszałam, ale w sumie wolałabym chyba tego nie wiedzieć. Nie zrozum mnie źle, ale teraz mogę mieć do Ciebie uprzedzenia. - powiedziała sucho. 
-Mam nadzieję, że sprawię że zmienisz zdanie. - rzekłem puszczając jej oczko, a ona zaczerwieniła się. 
Przez kolejne dwa tygodnie spotykaliśmy się prawie codziennie. Z każdym spotkaniem było coraz lepiej. Byłem przy niej szczęśliwym człowiekiem. Zbliżaliśmy się do siebie obustronnie. Uwielbiałem spędzać z nią każdą wolną chwilę. Czułem do niej coś mocnego, lecz nie potrafiłem tego nazwać. Ale ciągło mnie do niej bezustannie. Pewnego dnia spotkałem się z Josh'em, który nalegał na rozstrzygnięcie zakładu. Dał mi 24 godziny, na załatwienie sprawy, albo przegram. Nie mogłem przegrać, nie chciałem. Postanowiłem załatwić to dzisiaj. Zamierzałem ją pocałować. Po pierwsze chciałem tego od dawna, po drugie udowodnię Josh'owi, że się myli i dodatkowo da mi wtedy spokój. Umówiłem się z [T.I] na wieczór. Zabrałem ją po raz kolejny do parku. Spacerowaliśmy, gdy nagle złapałem ją za rękę. Widziałem, że jej się to spodobało, bo nie protestowała. Wyczułem, że ma zimne ręce, więc dałem jej swoją kurtkę. Po kilku godzinach spacerowania odprowadziłem ją do domu, wcześniej jednak dałem znak Josh'owi aby czekał na ulicy, na której mieszka [T.I] aby sam na własne oczy przekonał się, że nie ściemniam. Gdy byliśmy już na miejscu [T.I] pożegnała się ze mną pocałunkiem w policzek. Gdy zmierzała szybkim krokiem w stronę drzwi podbiegłem do niej, złapałem za nadgarstek i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. -A już myślałam, że nigdy tego nie zrobisz. - powiedziała uśmiechnięta [T.I] gdy tylko oderwaliśmy się od siebie. - Może to za wcześnie, ale muszę Ci coś powiedzieć. Kocham Cię, naprawdę. Przy Tobie czuję motyle w brzuchu i uwielbiam to uczucie. Zayn, kocham Cię. - powtórzyła, a ja zamarłem.  
-Idź już, bo zmarzniesz i będziesz chora. - odpowiedziałem, próbując wybrnąć z niezręcznej sytuacji. -Do zobaczenia. - powiedziałem i odwróciłem się. 
Zobaczyłem Josh'a schowanego za drzewem i skierowałem się w jego stronę. Gdy tak szedłem uświadomiłem sobie, że też czuję coś do [T.I]. Nie potrafiłem nazwać tego uczucia, ale wiedziałem że jest to prawdziwe. Jednak nie okazując swojego emocjonalnego zagubienia podszedłem do Josh'a -No stary. Myliłem się. - powiedział mój przyjaciel.  
-A nie mówiłem, że będzie moja. Nigdy nie wątp w Zayna Malika. Potrzebowałem tylko trochę czasu. - powiedziałem z dumą. -Oto Twoje 20 euro. - odpowiedział Josh wręczając mi banknot. 
-Masz nauczkę na przyszłość. Nie warto zakładać się ze mną w takich sprawach. Jestem mistrzem i mogę mieć każdą, z [T.I] też nie miałem większego problemu. - rzekłem cwaniacko. 
Nagle usłyszałem dziewczęcy szloch. Odwróciłem się na pięcie i zobaczyłem zapłakaną [T.I]. Nie potrafię opisać tego co wtedy czułem. -Chciałam Ci oddać tylko kurtkę, ale chyba wybrałam zły moment. A może i dobry, Przynajmniej wiem jaki jesteś. I nie myliłam się co do Ciebie. Głupia ja. - mówiła przez łzy. -Ale [T.I] to nie tak jak myślisz, ja... - powiedziałem zdenerwowany. 
-Nie trudź się i tak Ci nie uwierzę. Wiesz co jest najgorsze? Że ja Cię naprawdę kocham. Ale widać to nie ma dla Ciebie większego znaczenia. Żegnaj. - pożegnała się i odeszła. 
Ja nie zrobiłem nic. Stałem jak kołek przez kilka minut. Nie potrafiłem jej zatrzymać, bo wiedziałem jakie świństwo jej zrobiłem. Postanowiłem, że zniknę z jej życia i się wyprowadzę. Nie miałem odwagi spojrzeć jej prosto w oczy. Nie po tym wszystkim. Musiałem najpeirw sam się uporać z własnym sumieniem, by móc ją przeprosić. Skasowałem jej numer telefonu. Ona też nie próbowała się ze mną kontaktować, ale nie dziwie się jej. 
*4 miesiące później*  
Wróciłem do miasta. Byłem dzisiaj u [T.I]. To czego się dowiedziałem złamało moje serce w skroćPrzyjechałem, by przeprosić ją za to jak ją potraktowałem. Chciałem też jej wyznać miłość. Bo dopiero po tych kilku miesiącach potrafiłem nazwać moje uczucia względem niej. Chciałem błagać ją o wybaczenie. Ale najbardziej pragnąłem ją zobaczyć. Nawet jeśli miałaby mi nie wybaczyć. Gdy stałem pod jej drzwiami przez 40 minut wahałem się czy dobrze robię. W końcu nacisnąłem dzwonek. Drzwi otworzył mi brat [T.I].  
-Jest może [T.I] - zapytałem. -Chyba długo Cię nie było. - odpowiedział brat [T.I] a do jego oczu napłynęły łzy. 
-Coś się stało? -powiedziałem zdezorientowany. 
-Pf...Tak COŚ się stało. - rzekł z wyraźnym naciskiem na słowo 'coś'. -Oświecisz mnie? - zapytałem zdenerwowany tą całą sytuacją. 
-[T.I] cztery miesięcy temu popełniła samobójstwo. - szepnął, ale zdołałem usłyszeć. 
-CO ZROBIŁA?! - wykrzyczałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi. 
-Ty jesteś Zayn Malik, tak? - zapytał gdy chciałem już odejść, na co ja pokiwałem głową. - To poczekaj, [T.I] kilka dni przed tym zajściem kazała mi Ci coś przekazać. - powiedział i wszedł do środka. Po chwili wrócił i wręczył mi list. - To dla Ciebie. 
-Dziękuję. - powiedziałem i odszedłem. 
To czego się dowiedziałem totalnie mnie wryło. Sam nie wiedziałem co powinienem czuć, a co tak naprawdę czułem. Poszedłem do parku, gdzie kiedyś tak często spacerowaliśmy z [T.I]. Usiadłem na jednej z ławeczek i otworzyłem kopertę. Czytając list płakałem jak małe dziecko, nie przejmując się ludźmi wokół mnie.  
             Zayn, Tak ciężko mi cokolwiek napisać, gdy nie wiem co chcę Ci przekazać. Od kilku dni zadaję sobie pytanie czy można w odpowiedni sposób pożegnać się z osobą, którą się kocha w formie listu. Nie znajduje odpowiedzi. Jednak nie mogłabym powiedzieć Ci tego prosto w twarz. Nie jestem na tyle silną osobą. Zraniłeś mnie, ale nadal Cię kocham i nic tego nie zmieni. Będę Cię kochała zawsze. Chcę, żebyś wiedział, że Ci wybaczam. Wszystko, co zrobiłeś, a czego żałujesz Ci wybaczam. Nie obwiniaj się za to co zrobiłam. Zrobiłam to w dużej mierze dla siebie, tylko to mogło przynieść mi ulgę. Nigdy nie będę żałowała tej decyzji. Nie będę też żałowała żadnej spędzonej chwili z Tobą. Życzę Ci byś znalazł prawdziwą miłość, tak jak ja znalazłam ją w Tobie. I aby dla Ciebie lepiej się ona zakończyła,  
Twoja na zawsze, [T.I] 
PS. Czekam na Ciebie tu na górze, w lepszym świecie. 

*aktualnie* 

Do dnia dzisiejszego nie poradziłem sobie z jej utratą. Nie poradziłem sobie też z swoim sumieniem. Nie żyję w zgodzie z samym sobą, przez co jestem nieszczęśliwy. Nie spotykam się z nikim, nie potrafię. Nie jestem w stanie pokochać nikogo tak mocno jak kochałem moją [T.I]. Nie chcę nikogo. Pragnę samotności. Nawet chłopaków z zespołu od siebie odtrącam. Odwiedzam jej grób codziennie. Przepraszam ją za moje czyny i błagam, by do mnie wróciła. I wiecie co? Wierzę w to. Wierzę z całego serca, ze wróci. Żyć wierząc w coś jest znacznie łatwiej. Bo tylko to mi pozostało. No może nie tylko. Mam jeszcze kurtkę, którą dałem jej tego felernego dnia. Jest przesiąknięta do ostatniej nitki jej zapachem. Nigdy się z nią nie rozstaję. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, postąpiłbym inaczej.

by N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz