niedziela, 17 marca 2013

4. LIAM - cz. 2


CZĘŚĆ PIERWSZA: <KLIK>
Nadszedł dzień decyzji. Musiałam wstać wcześnie do pracy, z której jeszcze nie zrezygnowałam. Była moim planem B, na wypadek gdybym nie zdecydowała się na zaproponowaną ofertę. Nadal nie wiedziałam czego chcę, a może po prostu bałam się sama przed sobą przyznać, że mam ochotę na krok na przód i wyjazd do Austrii? Nie wiem. O 8.00 leniwie zwlekłam się z łóżka. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki. Popatrzyłam w lustro gdzie zobaczyłam swoje odbicie. ,,Czego Ty chcesz?!'' - zapytałam pod nosem, próbując znaleźć jakąkolwiek odpowiedź. Niestety bezskutecznie. Nieco poirytowana zdjęłam pidżamę i weszłam do kabiny prysznicowej. Puściłam zimną wodę i odchyliłam twarz ku natryskowi. Po 20 minutach bezsensownego stania pod prysznicem opuściłam kabinę. Dokładnie wytarłam mokre ciało i przywdziałam przyniesione ze sobą ubrania. Włosy wysuszyłam i spięłam w kucyka. Zwarta i gotowa zeszłam na dół, by zrobić śniadanie. Niestety w lodówce nie było nic, z czego mogłabym je przygotować.  Jedyne co to zrobiłam kilka kanapek dla taty i zostawiłam na kuchennym blacie. Pobiegłam do pokoju po torbę i kurtkę. Schodząc na dół zobaczyłam ziewającego ojca. 
-Ile można spać? - zapytałam śmiejąc się pod nosem. 
-Oj [T.I], niepotrzebnie się czepiasz. - powiedział tata. 
-Śniadanie masz w kuchni. Ja muszę iść już do pracy. - oznajmiłam 
-[T.I] poczekaj. Podjęłaś decyzję? - zapytał zaciekawiony. 
-Jeszcze nie, ale jeśli to zrobię będziesz pierwszą osobą, którą o tym poinformuję. - powiedziałam, delikatnie się uśmiechając. 
-Nie zwlekaj za długo, córeczko. - rzekł troskliwym głosem. 
-Dobrze tato. Idę, do zobaczenia potem! - pożegnałam się i wyszłam z domu. 
Przez całą drogę do pracy analizowałam wady i zalety wyjazdu do Austrii. Zdecydowanie więcej było plusów. Obiecałam sobie, że w pracy porozmawiam z [I.T.P.] i wtedy podejmę decyzję. Na miejsce dotarłam trochę spóźniona, co nie umknęło uwadze mojego szefa. Po wysłuchaniu jego zażaleń pobiegłam szybko na zaplecze, gdzie znalazłam [I.T.P.] Rozmowa z nią jak zwykle dużo mi dała. Pomogła mi podjąć decyzję i nie zwlekając ani chwili dłużej zadzwoniłam do mojej przyszłej pracodawczyni. 
-Dzień dobry, tu [T.I] [T.N]. Czy znalazła już pani kogoś na moje miejsce? - zapytałam nieśmiało. 
-Witam panno [T.I] Nie, oferta jest nadal aktualna. - powiedziała. 
-To cudownie! Chciałabym przyjąć pani propozycję. - wręcz wykrzyknęłam do słuchawki. 
-Bardzo się cieszę. Wylatujesz jutro o 10.00. Resztę potrzebnych informacji prześlę Ci mailem. - oznajmiła kobieta. 
-Dobrze. Dziękuję bardzo, miłego dnia. 
-Do widzenia. - powiedziała, po czym się rozłączyła. 
Rozłączyłam się i rzuciłam się [I.T.P] na szyję. Czułam, że dobrze robię. 
-Wyjeżdżam jutro o 10.00. Będę tęsknić. - oznajmiłam [I.T.P] 
-Ja też, ale cieszę się, że się zdecydowałaś. Masz dzwonić do mnie! - rozkazała. 
-Jasne. Przepraszam Cię, ale czas żeby zrobiła coś, na co już od dawna miałam ochotę. - powiedziałam z dumą. 
-To znaczy? - zapytała zdezorientowana. 
-Idę się zwolnić i powiedzieć temu palantowi co o nim myślę. - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.  
I stało się. Po 15 minutach stałam przed kawiarnią, nie mogąc uwierzyć, że widzę ją po raz ostatni. Przynajmniej na razie. Zadowolona pobiegłam do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg pobiegłam do taty oznajmić mu dobrą nowinę.  
-Zdecydowałam się, wyjeżdżam! - krzyknęłam. 
-To cudownie. Kiedy? - zapytał z uśmiechem. 
-Jutro rano, wiem że to mało czasu, ale nic się nie martw. Przebiorę się i już biorę się do pracy. Zrobię Ci zakupy i zapasy jedzenia, żebyś tutaj nie umarł z głodu.  
-[T.I] nie jestem dzieckiem. - powiedział lekko oburzony. - Dam sobie radę, naprawdę. Cieszę się, że zdecydowałaś się na tą pracę. 
-Ja też, ale obiecaj że będziesz o siebie dbał. 
-Obiecuję. - powiedział i mocno mnie przytulił. 
Resztę dnia spędziłam na pakowaniu się i szykowaniu jedzenia dla taty na czas mojej nieobecności. Wieczorem ze zmęczenia padłam od razu. Rano obudziły mnie promienie słońca przebijające się przez niedbale zasłonięte żaluzje. Popatrzyłam na zegarek, była 7.36. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Skierowałam się do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Potem założyłam luźny T-shirt i ulubione przetarte rurki. Nawet nie wiedziałam, że czas mi tak szybko zleciał. Ani się nie obejrzałam, a była już 9.00. Zniosłam swoje walizki i zamówiłam taksówkę. Założyłam kurtkę i poszłam do salonu pożegnać się z tatą. 
-Tato, dbaj o siebie podczas mojej nieobecności. Sąsiadka obiecała robić Ci zakupy raz w tygodniu. Mam nadzieje, że dasz sobie radę. W razie czego dzwoń o każdej porze dnia i nocy. - powiedziałam. 
-Nie musisz się o mnie martwić, wszystko będzie dobrze. Będę za Tobą tęsknił, trzymaj się w tej Austrii [T.I] - odrzekł i mocno mnie przytulił. 
-Taksówka już jest, idę. Do zobaczenia tato! - powiedziałam całując go w policzek i opuściłam mieszkanie. 
Po 30 minutach byłam już na lotnisku. Udałam się w stronę odprawy i zajęłam swoje miejsce w samolocie. Cała podróż minęłam mi dość przyjemnie. Prawie całą ją przespałam. Gdy wysiadłam z samolotu zobaczyłam wysoką blondynkę trzymającą coś w rodzaju transparentu z napisem [T.I]. Podeszłam do niej, okazało się, że to z nią będę pracować. Na początku pomyślałam, że to fajnie, ale z bliższym poznaniem przestawałam być tak entuzjastyczna. Wsiadłyśmy do auta i udałyśmy się w stronę posiadłości. Widok zza okna samochodu był nie do opisania słowami. Gdy dotarłyśmy na miejsce Emily - moja współlokatorka i współpracowniczka pokazała mi cały dom i wytłumaczyła wszystko. Właściciele mieli przyjechać wieczorem, więc od razu zabrałyśmy się do pracy. Dość szybko się odrobiłyśmy i miałyśmy chwilę odpoczynku. Razem z Emily zaparzyłyśmy herbaty i usiadłyśmy wygodnie w salonie przy kominku. Trudno w to uwierzyć, ale polubiłyśmy się. Może za szybko ją oceniłam. Opowiedziała mi trochę o sobie, a gdy naszła moja kolej wymigałam się od odpowiedzi. Nie lubiłam mówić o sobie, bo niby czym mam się chwalić? Koło 18 zaczęłyśmy szykować kolację dla gości. Gdy przyjechali na miejsce pomogłyśmy im z bagażami i wszyscy weszliśmy do środka. Przybyłymi gośćmi byli: sławny Liam Payne wraz ze swoją dziewczyną Danielle, jego siostra z narzeczonym i rodzice. Ogólnie wydawali się być bardzo kochającą się rodziną. Nie da się ukryć, że ten gwiazdor był naprawdę gorący. Ujął mnie swoją szczerością, opiekuńczością i serdecznością. Jednak już na pierwszy rzut oka szło zobaczyć, że coś jest nie tak. Nie wyglądał na zakochanego w tej całej Dan. Nie mam nic do niej, wydaje się być miła i w ogóle, ale no ewidentnie tego co było między nimi nie nazwałabym miłością. Przynajmniej z jego strony to tak nie wyglądało. Po powitalnej kolacji przyszedł czas na świętowanie. Zaniosłyśmy im wcześniej upieczone ciasto i kolejną butelkę wina. Widać byli już pod wpływem, bo to co robili, było naprawdę szalone. Nie oceniając wróciłam do kuchni, by zjeść kolację. Nagle usłyszałam, że ktoś za mną stoi. Trochę się wystraszyłam. Zrobiłam szybki obrót i zobaczyłam go. Stał przede mną wpatrując się we mnie tymi swoimi ciemnobrązowymi oczami. Nigdy nie widziałam piękniejszych oczu, poważnie. 
-Mogę Ci w czymś pomóc? - zapytałam przerywając niezręczną ciszę. 
-Przyszedłem po kolejną butelkę wina. - powiedział uroczo się uśmiechając. 
-Ale macie tempo. - dodałam pod nosem co niestety usłyszał. 
-Nie ja, ja nie piję. Ale faktycznie reszta narzuca dość szybkie tempo. - odpowiedział, a ja w tym czasie podałam mu kolejną butelkę alkoholu. 
-Proszę. - rzekłam. - Potrzebujesz czegoś jeszcze? 
-Nie...w zasadzie to tak. - powiedział z zawahaniem. - Chcę poznać Twoje imię. - dodał nieśmiało, czym bardzo nie zaskoczył.  
-Jestem [T.I] - odpowiedziałam po chwili namysłu, co wywołało u niego śmiech.  
-[T.I] to piękne imię. Przepraszam, ale muszę już wracać. Myślę, że damy już sobie radę sami, więc spokojnie razem z Emily możecie iść już spać. Dobranoc. - powiedział i uśmiechnął się. 
-Dobranoc. - rzuciłam na odchodne i powróciłam do konsumowania posiłku. 
Kolejne dni mijały dość szybko. Gdy nadszedł dzień ich wyjazdu miałyśmy szczególnie dużo pracy. Na szczęście ze wszystkim się wyrobiłyśmy. Około 17.30 odwiozłyśmy naszych gości na lotnisko żegnając się z nimi. Gdy Emily odbierała naszą wypłatę od ojca Liama, ten podszedł do mnie. 
-Przyjeżdżam sam w następny weekend. Mam nadzieje, że wtedy będziemy mogli spokojnie porozmawiać. - powiedział po czym pocałował mnie w policzek. 
Gdy zniknęli za rogiem Emily obrzuciła mnie złowrogim spojrzeniem, jednak ja postanowiłam to zignorować. Mimo że jego pożegnalny całus wprawił mnie w osłupienie to podobało mi się to. Co więcej przez kolejne dni nie mogłam przestać o nim myśleć. Lecz starałam się być realistką i nie wyobrażać sobie zbyt wiele. ,,On ma dziewczynę'' - powtarzałam sobie w myślach. Przez cały tydzień strasznie się nudziłam. Jeździłam trochę na snowboardzie, ale tylko amatorsko. Poznałam też nowych ludzi. Jeden z nich - Alex - był bardzo podobny do mnie, dlatego to z nim miałam najlepszy kontakt. Gdy zobaczył jak jeżdżę na desce od razu postanowił, nie pytając mnie o zgodę, zapisać mnie na tutejsze zawody, które miały odbyć się za miesiąc. W sumie po chwili namysłu stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia i przystąpię do konkursu. I tak w mgnieniu oka nadszedł dzień przyjazdu Liama. Przyjechał sam, ponieważ Dan miała występy w Anglii i nie mogła mu towarzyszyć. Emily podała mu kolację, a ja w tym czasie poszłam na piwo. Siedziałam i myślałam nad swoim nieogarniętym życiem. Z transu wyrwał mnie znajomy głos. Obróciłam się i zobaczyłam Liama. 
-Nie sądziłem, że Cię tu znajdę. - powiedział. 
-Mogłabym powiedzieć dokładnie to samo. - odpowiedziałam oschle.  
-Stało się coś? - zapytał wyraźnie zmartwiony moim tonem głosu. 
-Nie, skądże. Życie jest piękne. To chciałeś usłyszeć? - zapytałam. 
-Chcę usłyszeć prawdę. - rzekł stanowczo, czym lekko zbił mnie z tropu. 
Nigdy wcześniej nikomu nie opowiadałam o wypadku sprzed kilku lat, w którym zginęła moja mama. Nie chciałam o tym mówić, ale z Liamem było zupełnie inaczej. Wewnętrznie czułam, że mogę mu zaufać. Dodatkowo egoistycznie myślałam, że wygadanie się mi pomoże. Pewnie wlany we mnie wcześniej alkohol też dodał mi odwagi. Podczas mojej opowieści Liam nie przerwał mi ani razu. To było dość rzadkie wśród ludzi, których znałam. Nie obyło się również bez płaczu. Ale w tym wypadku łzy przyniosły mi ukojenie, jakkolwiek to brzmi. Gdy skończyłam swoją historię, Liam podał mi chusteczkę. 
-Bardzo Ci współczuję, naprawdę. - powiedział przerywając ciszę. - Nie wiem co bym zrobił gdyby moja mama...gdyby jej nie było. - dodał. 
-Zmieńmy temat, proszę. - szepnęłam. 
-Dobrze, ale przestań płakać. Nienawidzę jak dziewczyny płaczą. - powiedział. - O czym chcesz rozmawiać? - zapytał. 
-O Tobie. - rzuciłam szybko. 
-Co chcesz wiedzieć o mnie? - zapytał z uśmiechem. 
-Co jest między Tobą, a Danielle? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, czym trochę go zaskoczyłam. 
-No ten...my...ee...yhm... - zaczął się jąkać. - No wiesz kocham ją, tego jestem pewien. I zawsze będę. Ale między nami ostatnio jest źle. Oddalamy się od siebie. Jednak moja mama... - przerwał drapiąc się po głowie. - Ona bardzo lubi Dan i chcę żebym jej się oświadczył. - powiedział ze smutkiem. 
-A ty tego chcesz? - zapytałam śmiało. 
-Ja sam nie wiem czego chcę. Jedyne co wiem to to, że bardzo Cię lubię i dobrze mi się z Tobą rozmawia. - wypalił na co się zarumieniłam. 
Rozmawialiśmy jeszcze przez dobre dwie godziny. Potem zdecydowaliśmy się na powrót do domu, pieszo. W połowie drogi Liam złapał mnie za rękę, a mnie przeszył dreszcz. Podobało mi się to. Gdy weszliśmy do domu Emily już spała. 
-Dziękuję za rozmowę i Twoje towarzystwo. Naprawdę mi ulżyło. - powiedziałam uśmiechając się. 
-Nie ma za co. To była czysta przyjemność. - odpowiedział z zalotnym spojrzeniem. 
-To dobranoc. - powiedziałam, odwróciłam się na pięcie i zrobiłam krok przed siebie. 
-A Ty co, już mnie nie lubisz? - zapytał łapiąc mnie za nadgarsek. 
Szybko odwróciłam się w jego stronę. Nasze nosy dzieliły milimetry. Byłam szczęśliwa i przerażona jednocześnie.  
-Przepraszam, ale muszę to zrobić. - szepnął i złożył pocałunek na moich ustach. 
To był najpiękniejszy moment w moim życiu. To uczucie nie do opisania zawładnęło moim umysłem.  
-Świetnie całujesz. - powiedział Liam po oderwaniu się od moich ust. 
-Głupek! - rzuciłam śmiejąc się. - To dobranoc. 
-Śpij dobrze, [T.I]. - odpowiedział i pomachał mi na pożegnanie.  
Położyłam się na łóżku i dość szybko zasnęłam. Następnego dnia Liam musiał wracać do domu, bo menadżer zwołał im spotkanie.  
-Zadzwonię. - obiecał i pocałował mnie w czoło. 
Nie odezwał się ani razu. Kilka dni po jego wyjeździe malując paznokcie usłyszałam w telewizji ,,Liam Payne zaręczony. Gratulujemy''. Poczułam jakby ktoś wbijał mi nóż w serce. Pogłośniłam, by dowiedzieć się szczegółów. Oświadczył się Danielle dzień po tym jak mnie pocałował. Nie mieściło mi się to w głowie. W myślach skarciłam się za bycie tak naiwną. Postanowiłam o nim zapomnieć. 
*miesiąc później* 
Nadszedł dzień zawodów, na które zapisał mnie Alex. Wzięłam w nich udział pod warunkiem, że on też to zrobi. Był świetny, na pewno wygra. Teraz nadeszła moja kolej. Stałam na belce startowej jak 4 lata temu. Wspomnienia wróciły. Zawahałam się przez chwilę, ale wtedy zobaczyłam w tłumie moją mamę i w głowie usłyszałam jej słowa ,,Jesteś od nich dużo lepsza!''. Zamknęłam oczy i zrobiłam kilka głębokich wdechów. Gdy otworzyłam oczy duch mamy zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. Otarłam pojedynczą łzę i ruszyłam przed siebie. Po udanym zjeździe odnalazłam w tłumie Alexa i resztę znajomych. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy wyników. Tak jak przypuszczałam mój przyjaciel wygrał w kategorii facetów. 
-Natomiast w kategorii dziewcząt wygrywa...[T.I] [T.N] - usłyszałam głos prowadzącego.  
Cieszyłam się jak dzieciak. Poszłam odebrać nagrodę i wróciłam do przyjaciół, by razem z nimi uczcić zwycięstwo. Przytulaliśmy się i skakaliśmy jak głupki. 
-[T.I] gratuluję, byłaś świetna. - usłyszałam męski głos za sobą. 
-O proszę, wielka gwiazda muzyki przypomniała sobie o moim istnieniu. - dodałam z ironią widząc przed sobą Liama. 
-Daj mi wszystko wyjaśnić. - poprosił. 
-Chcesz mi wyjaśniać dlaczego mnie okłamałeś i wykorzystałeś? Śmiało, próbuj. - odparłam nie dając za wygraną. 
-Zerwałem zaręczyny z Danielle. Porozmawiałem z nią szczerze i wspólnie podjeliśmy taką decyzję. - powiedział. 
-Skoro oboje tego nie chcieliście to po co to całe zamieszanie? - zapytałam. 
-Nie wiem i zrozumiem jeśli nie dasz mi drugiej szansy. - posmutniał. 
-Póki co jeszcze o nią nie poprosiłeś. - odpowiedziałam delikatnie unosząc kąciki ust ku górze. 
-Bardzo Cię proszę [T.I] daj mi jeszcze jedną szansę, a Cię nie zawiodę. - powiedział z nadzieją. 
-Chyba mnie przekonałeś. - zażartowałam. - No chodź tu do mnie. - dodałam. 
Zdałam sobie sprawę jak bardzo za nim tęskniłam. Pocałował mnie czule i mocno przytulił. 
-Już nigdy Cię nie zostawię. - obiecał. 
-Uważaj co obiecujesz. - powiedziałam z delikatnym uśmiechem i ponownie go pocałowałam. 

by N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz